Tiger Pub, dawniej restauracja Pommernkeller
Pisząc o gmachu Urzędu Miejskiego w Szczecinie, nie sposób nie wspomnieć o tym, że to miejsce związane jest również z legendą polskiego boksu i znanym celebrytą - Dariuszem Michalczewskim. Ale po kolei. W 1938 roku ukończono nowe skrzydło Urzędu Miejskiego, w którym otworzono modernistyczną w formie restaurację Pommernkeller z rustykalnymi elementami. Po 1945 mieściła się tu stołówka pracownicza a później magazyn. W 2001 na 10 lat lokal wydzierżawił za 800 tys. złotych znany polski bokser Dariusz Michalczewski, a stołówka zmieniła się w Tiger Pub. Lokal zmieniał nazwę jeszcze dwukrotnie - po 2011 na Trygław, następnie na Szczecin. Obecnie miejsce, mimo reprezentacyjnej lokalizacji, opustoszało. Na zdjęciach otwarcie Tiger Pubu i wejście do nieistniejącego już lokalu.
Bibliografia: Marek Łuczak, “Szczecin. Śródmieście, Nowe Miasto”. Szczecin 2015, s. 542, 545.
Fotografie ze zbiorów Marka Łuczaka oraz Ewa Kaptur.
Lucynka i Paulinka
Chcemy dziś przybliżyć Państwu historię nieistniejącego już lokalu “Lucynka i Paulinka”, którego głównym inicjatorem był jej wieloletni prezes Eugeniusz Baran. Kawiarnia i delikatesy zostały otwarte w 1977 roku przy Woj. Polskiego 18 po blisko 4-letniej przebudowie, w wyniku tzw. “zmian odpowiedzialności za rynek” wprowadzonych w Polsce w latach 70. ubiegłego wieku w Polsce. Społem wyznaczono handel żywnością w miastach, musiało ono jednak oddać dużą część tzw. “przemysłówki” m.in. wspomniany sklep odzieżowy. Wcześniej pod tym adresem mieścił się pod tą samą nazwą pawilon Spółdzielczego Domu Handlowego z galanteria skórzaną, odzieżą i tkaninami sprzedawanymi na metry należący do WSS Społem. Na otworzono kawiarnię - cukiernicze bistro, drink-bar, w budynku mieściły się także delikatesy - serwowano wyroby Wedla, Goplany, a także Pomorzanki, Hanki i Bałtyku, można też było kupić egzotyczne jak na tamten czas mandarynki i pomarańcze oraz sezamki i chałwę. W 1978 głównym technologiem i kierownikiem został Wiktor Holcman. W Lucynce i Paulince serwowano rekordowe ilości deserów - do najpopularniejszych należały San Remo, Sułtański i ciastka Domino - ciast, tortów i naturalnych lodów, tworzonych zgodnie z tradycyjną recepturą, a maszynę do produkcji lodów - firmy Carpigiani - sprowadzono specjalnie z Włoch. Dziennie produkowano 250 kg ciast i deserów lodowych. Lodów bambino - produkowanych fabrycznie - sprzedawano dziennie nawet tonę. Galaretki przygotowywano nawet w 30-litrowych pojemnikach. Desery przygotowywało dwóch lodziarzy i cała grupa cukierników. Lokal był bardzo oblegany w latach 80. XX wieku. Koncertowali w kawiarni - Mieczysław Fogg, Andrzej Rosiewicz i Alicja Węgorzewska. W poniedziałki organizowane były turnieje tenisa stołowego. W latach 90. XX wieku zwiększono powierzchnię sprzedaży, a około 1996 roku przeprowadzono generalny remont Lucynki i Paulinki. Po nim na górze znajdowała się lodziarnia, a na dół zostały przeniesione Delikatesy. Drink-bar pozostał na antresoli. Mimo tego lokal podupadł. Lody produkowano do 2005 roku, po tej dacie funkcjonowały tylko delikatesy. W 2012 budynek kupiła od Społem firma Extra Invest. W 2015 roku lokal został przebudowany i zaadaptowany m.in na klinikę stomatologiczną.
Bibliografia: Marek Łuczak, “Szczecin. Śródmieście, Nowe Miasto”. Szczecin 2015, s. 556-560. Wszczecinie.pl - wspominają Krystyna Laskowska, przewodnicząca rady nadzorczej Społem PSS oraz Marek Kłoszewski, główny specjalista ds. techniczno-administracyjnych oraz pełnomocnik zarządu Społem PSS.
Fotografia ze zbiorów Marka Czasnojcia.
Niebo w mieście
Pozostajemy na ulicy Krzywoustego, a konkretnie u jej szczytu, przy numerze 80. Mieści się tam księgarnio-kawiarnia Niebo w mieście, prowadzona przez małżeństwo Państwa Gryczewskich - Panią Agnieszkę i Pana Roberta. Z Panem Robertem miałam przyjemność rozmawiać w poniedziałek o pomyśle na ten rodzinny biznes, profilu działalności tego miejsca, jego początkach - porzuceniu korporacji, zamiłowaniu do obcowania z książką oraz ciężkich czasach lockdownu. Rozmawialiśmy także o słabości Pana Roberta - cudownej włoskiej kawie - podobno najlepszej w Szczecinie, którą piją m.in. szejkowie z Dubaju. Niebo w mieście to pierwsza tego typu księgarnio-kawiarnia katolicka w Szczecinie, która mieści się także w innych miejscach w Polsce - w sumie w siedmiu. Serwuje pyszne lody i desery, organizuje także spotkania kulturalno-społeczne, autorskie, muzyczne i religijne.
Pan Robert Gryczewski jest właścicielem Nieba w mieście, które znajduje się vis a vis Promedii, w centrum Szczecina a w zasadzie w centrum Śródmieścia.
Sam pomysł na Niebo wziął się z tego, że porzuciliśmy z żoną korporację i postanowiliśmy zacząć prowadzić działalność na własną rękę. No i było pytanie, co będziemy robić. Jako osoby wierzące musieliśmy się zastanowić nad tym bardzo poważnie i nie ukrywam, że sam pomysł jest efektem medytacji. Więc jeżeli ktoś jest chrześcijaninem, katolikiem, to wie że ma nie tyko medytacje, które się kojarzą na dzisiaj z Bliskim Wschodem, ale także wywodzą się jednak z naszej religii katolickiej. No i to wyszło w jej wyniku, taka pierwotna przyjemność z obcowania z książką, bo ja to od dziecka miałem – czytałem dużo książek, więc chciałem coś zrobić dobrego, co będzie podobało się nie tylko mi, ale i Bogu. I w tym momencie stwierdziłem, że chciałbym otworzyć księgarnię katolicką, czyli taką specjalistyczną, nowoczesną, która będzie się ludziom podobać i okazało się że oprócz tego pomysłu, mamy tutaj taki pierwiastek dorzucony dodatkowo przez żonę, która przyszła do mnie z gazetą, z „Gościem niedzielnym” to jest największy tygodnik w Polsce jeśli chodzi o nakład i okazało się, że tam była informacja o księgarnio-kawiarni, która nazywa się Niebo w mieście i jest w Jaworznie. Po przeczytaniu, co tam się dzieje, stwierdziliśmy, jako że bardzo lubię kawę, że może to będzie właśnie to, czyli księgarnio-kawiarnia Niebo w mieście ale już nie w Jaworznie, tylko w Szczecinie. I tak od tego pomysłu do realizacji minęło trochę czasu można by rzec, że nawet dwa lata – przez rok trwało szukanie lokalu, okazało się to dość trudne. Kolejny rok to były perypetie związane z rozpoczęciem działalności i przysposobieniem lokalu do tej działalności. Szczęśliwie kończąc ten etap, otworzyliśmy się 29 listopada 2019 roku, a po okresie 3 miesięcy…przyszedł lockdown. Tak od tego momentu zaczęły się trudne czasy dla firmy, która dopiero stanęła na początku swojej działalności i zdążyła na siebie praktycznie jeszcze nic zarobić, więc można powiedzieć, że dzięki dobrym ludziom, przyjaciołom, komuś z rodziny udało się przetrwać ten trudny czas do momentu ponownego otwarcia. Tak po trzech miesiącach, ale to było zdaje się na wynos, więc to też nie było takie pełne otwarcie się, raczej pełzające trwanie. Troszeczkę tarcze pomogły, choć w mojej ocenie powinny być o 50% większe, połączyliśmy te nasze możliwości – naszych dobrodziejów, którzy nam pomogli przetrwać w tym czasie, naszej rodzinie i księgarnio-kawiarni z tym malutkim urobkiem przy otwarciu się tylko na wynos no i przetrwaliśmy do otwarcia się tyko w reżimie sanitarnym na 75% jeżeli chodzi o dostępność krzeseł, czyli miejsc siedzących. No i tak jesteśmy właśnie w tym momencie na dzisiaj.
Nieb w mieście jest w Polsce trochę w różnych miejscach. Jest bodajże 7. Jest to franczyza, czyli bardziej porozumienie jednoosobowych najczęściej działalności gospodarczych na zasadzie przyjacielskiej. Można powiedzieć, że to w żadnym razie nie jest korporacja tylko porozumienie się firm działających osobno i będących w 100% polskimi firmami, można powiedzieć, że rodzinnymi wręcz małżeńskimi. Jednoczą nas wspólne rzeczy, pomimo że każdy działa na własną rękę - takie rzeczy, jak kolory ten błękit, jak nazwa, jak logo, jak nasza świetna kawa Otti Bassi, włoska z Bolonii, kawa która piją szejkowie w Dubaju, gdzie kubeczek takiej kawy kosztuje 43 do 46 złotych a u nas od 6 za espresso do 15. To jest duża różnica, to jest kawa klasy premium, no na pewno lepsza kawa niż ta przeciętnie znana przez ludzi. Ja lubię kawę i przyznaję, że lepszej w życiu nie piłem. I tak się dobrze trafiło, nie jest to przypadek, bo pomysłodawcą nazwy Niebo w mieście jest tak i charyzmatyczny katolik Witek Wilk. On nagrywa utwory muzyczne, jego żona śpiewa - Sylwia Wilk. Witek Wilk organizuje także imprezę religijną, która się nazywa Strefa Mocy. Posiada on rozkładaną scenę, jest to scena, której nikt w Polsce nie ma. Jest to na bardzo dobrym poziomie sprzęt techniczny, z którego nawet korzysta TVP i wynajmuje od niego. Ta scena była rozkładana i wykorzystywana podczas Światowego Dnia Młodych w Krakowie. Ta Strefa Mocy to jest impreza religijno-modlitewno-muzyczna. Sam Witek Wilk jest charyzmatykiem, jak sam powiedział widzi obrazy i wtedy ogłasza, kogo Pan Bóg Chce uzdrowić np. daną część ciała. Nie jest lekarzem, ale próbuje nazwać te części ciała, które akurat tutaj Pan Bóg chce uzdrowić i przyznaję, że jak tutaj był, to kilka osób zostało uzdrowionych. Potem mieliśmy tego świadectwa, bo te osoby, najczęściej kobiety przychodziły do nas i o tym mówiły. To są piękne świadectwa, bo np. to były problemy z chodzeniem, z biodrem, a osoba lubi jeździć na rowerze. Przyszła kilka dni po spotkaniu z Witkiem Wilkiem, tutaj u nas, w Niebie w mieście i powiedziała, że to ona jest osobą, o której była mowa i okazuje się że ona jest całkowicie zdrowa. Cieszymy się z takich wydarzeń, które się tutaj odbywają.
Właśnie coś więcej na temat wydarzeń - kulturalne, muzyczne, religijne, może pokrótce o tym. Promocje książek. Mieliśmy tutaj takie osoby jak Aleksander Bańka, który napisał Cztery wymiary uzdrowienia, Sekretne życie aniołów. Książkę na poziomie już naukowym o św. Szarbelu. Oprócz niego był oczywiście Witek Wilk, mamy charyzmatyka szczecińskiego Krzysztofa Stanisławskiego, który napisał niedawno swoją pierwszą książkę Serce wypełnione Bogiem. Mamy kolejną osobę, Henryka Krzoska, to też szczecinianin, który napisał książkę Bóg znalazł mnie na ulicy. Henryk miał nawet swoje 5 minut w TVP jako dziennikarz, też występował, opowiadał historię swojego życia. To tak historia o bezdomnym, który całkowicie odmienił swoje życie. On ma swoją wspólnotę, prowadzi ją z młodą kobietą, Zuzią Zuzecką. Mamy też tutaj pozycje Agnieszki Przybylskiej, to jest pisarka, która pisze dla dzieci. Z Agnieszką Przybylską mieliśmy już 3 spotkania, np. ona pisała takie pozycje dla dzieci jak Jak Antoś został rycerzem oraz jest także autorką takiego cyklu bajeczek pt. Dobranocki. Napisała także książeczkę o Św. Mikołaju.
Skąd się biorą książki w tej kawiarni? Jesteśmy tylko dystrybutorem. Jesteśmy zaprzyjaźnieni z osobami fizycznymi, które wydają książki. Książki mamy od wydawców, którzy już pracują na rynku wiele lat, więc są to wydawcy instytucjonalni można wręcz powiedzieć. Mamy tez wydawców, którzy są związani np. z zakonami, albo są to osoby, które zaczęły dopiero wydawać książki, takie jak wydawnictwo z Pruszkowa, które wydało dotychczas dopiero dwie książeczki. To jest Alfred Dudek, to jest przyjaciel Witka Wilka, pilot linii lotniczych LOT, osoba nawrócona, jak wynika z zawodu na pewno wyjątkowa, pilotem nie zostaje się przez przypadek, więc bliżej nieba, jak jest tylko w pracy.
Mamy dwie półeczki, na nich książki, które można sobie wziąć do kawki i jakiegoś ciastka, czy przy jakimś spotkaniu, można sobie je przejrzeć, poczytać nawet wziąć do domu poczytać, potem czasami ludzie to przynoszą, czasem nie przynoszą, ale my się tym nie martwimy, bo mamy taką cichą nadzieję, że te książki trafiają jednak gdzieś dalej i ludzie je czytają. Na dzisiaj mamy jeszcze dodatkowo na wolnym stoliku też parę książeczek więcej na podobnej zasadzie. Można poczytać sobie obejrzeć. Same książki są w księgarni dostępne, prosto ze stoliczków. Każdy może dotknąć książkę, powiem więcej, nawet ją powąchać, dzisiaj książki tak pachną trochę lepiej niż dawniej, jeśli chodzi o kleje. Same kartki pachną nadal tak samo, czyli bardzo ładnie i jeżeli ktoś już wstanie, sobie obejrzy taką książkę może ją odłożyć i tutaj nie ma wcale przymusu zakupu, a jeżeli się spodoba, to wtedy może podejść do lady i kupić tę książeczkę, albo i płytę, bo mam też płyty CD i DVD. Tam też są dobre treści. Można powiedzieć, że łączymy tutaj przyjemności - coś dla ducha, coś dla ciała. Praktycznie zapraszamy wszystkich. Nie tylko osoby wierzące, ale także niewierzące, przychodzą do nas różni ludzie, praktycznie ze wszystkich religii. Nawet wiemy, że z Iranu, choć nam się tutaj nie przyznała do swojego wyznania. Mieliśmy nawet wizytę satanistki, co też było bardzo interesujące w takim miejscu. Praktycznie jeśli kogoś nie zrazi książka religijna na półkach, to spokojnie posiedzi w ładnym wnętrzu, skorzysta z naszej oferty kulinarnej.
Może troszkę o ofercie kulinarnej, bardzo dobrych lodach. Lody mamy z firmy lokalnej, praktycznie z Gryfina. Firma jest znana lokalnie Artisan. Jest tylko taka ciekawostka, jak do nas ludzie przychodzą, to mówią że te nasze lody smakują lepiej niż gdzie indziej, a wiedzą, że to są lody Artisan. Ja wtedy się śmieję - widocznie producent wie, dla kogo je produkuje, więc może robią troszeczkę inaczej. I dodatkowo można wziąć jakiś deser, ale nie tylko. Mamy na bazie kawy Atti Bassi, która jest połączniem dwóch rodzajów kaw, Robusty i Arabiki - robimy ponad 30 rodzajów kawy, 36, może więcej. Powiem szczerze, już przestałem liczyć, bo faktycznie wariantów jest dużo, więc można podać tę kawę w różny sposób, na ciepło, na zimno, z różnego rodzaju dodatkami. Ludzie, którzy te kawę poznali, cenią ją sobie tak bardzo, że wracają do nas. Ci, którzy bywali we Włoszech, mieli okazję spróbować porównać i mruczeli z zadowoleniem, mówiąc to jest to. Można powiedzieć, że nawet nas sprawdzili i potwierdzają, ze to jednak jest wyjątkowa kawa. Ta kawa jest taka sama w każdym Niebie w mieście. Łączy kilka tych podmiotów, Nieb w mieście. To jest kawa, którą w pewien sposób wypatrzył, sprawdził i uznał za najlepszą Witek Wilk, ten pomysłodawca Nieba w mieście. On z żoną Sylwią sprawdzał wiele kaw dostępnych na rynku. I okazało się, że ta jest najlepsza, firma, która dostarcza tę kawę to firma, w której są także ludzie wierzący, ale jest tam także czynnik włoski, czyli jest osoba, która we Włoszech mieszkała przez 15 lat, ma pól rodziny we Włoszech, wiec z związku z tym mamy taką atrakcyjną cenę. Więc jeśli ktokolwiek myślałby o dumpingu, to może tę myśl porzucić, bo cena jest niska, ze względu na układy rodzinne.
Columbus Caffe
U zbiegu ulic Kopernika i Krzywoustego, w sąsiedztwie Nieba w mieście, mieści się jeszcze jedna kawiarnia - Cafe Symfonia, która serwuje pyszne desery również w szczecińskiej Filharmonii. W 2012 roku w miejscu sklepu ogrodniczego utworzono kawiarnię Columbus Caffe - była ona filią pierwszej kawiarni pod tą samą nazwą, mieszczącej się na Piastów 5. Właścicielami byli Paweł Golema, Łukasz Jarema i Tomasz Weczer. W połowie 2012 Columbus Caffe posiadała 9 kawiarni w Polsce. W 2015 już 18, z czego w samym Szczecinie 9. Obecnie w Polsce Columbus istnieje w dziesiątkach miejsc, w Szczecinie jest ich 8 kawiarni - z czego jedna na prawobrzeżu Szczecina. W samym Śródmieściu obecnie zlokalizowane są 3 kawiarnie - jedna w Śródmieściu-Północy, na ulicy Malczewskiego i 2 w Śródmieściu- Zachodzie - na rogu Jagiellońskiej i Wojska Polskiego oraz na ulicy Krzywoustego. Sieć istnieje również w m.in. Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Lublinie, Zielonej Górze, Gdańsku, ale i w Stargardzie czy Międzyzdrojach. Columbus Caffe to cztery profile działalności: Columbus Caffe - to regularne kawiarnie Columbus, stanowiące podstawowy człon każdej kolejnej kategorii. Są to miejsca o wyjątkowym wnętrzu, z bogatą ofertą napojów ciepłych i zimnych, pysznych ciast, deserów oraz słonych przekąsek; Columbus Express - to kawiarnie o małej powierzchni z regularną oferta napojów oraz przekąsek i ciast, zlokalizowane są w miejscach dużego ruchu pieszych, np. przy głównych węzłach komunikacji miejskiej. Kolejna forma to Columbus Bistro & Caffe - to miejsca o dużej powierzchni, regularna oferta wzbogacona jest tu o profil Bistro, które oferuję swoim Gościom m.in. śniadania, lunch’e, makarony. W kawiarniach typu Bistro & Cafe obowiązuje obsługa kelnerska. Ostatni profil to Columbus Ice Cream & Caffe - to miejsca z mnóstwem słodkości, pysznej kawy oraz lodów - naturalnych craftowych oraz pysznych deserów lodowych. Ten profil dominuje w Centrach Handlowych.
Bibliografia: Marek Łuczak, “Szczecin. Śródmieście, Nowe Miasto”. Szczecin 2015. s. 574-576; strona internetowa kawiarni Columbus. Fotografie ze zbiorów Marka Łuczaka i Ewy Kaptur.
Cafe-bar Le Folie
Przy skrzyżowaniu ul. Jagiellońskiej z Piastów powstała w 1945 jedna z pierwszych restauracji w mieście - należąca do B. Sowińskiego o nazwie “Pomorska”. W latach 1953-1957 nazwę zmieniono na “Przystań”, a w 1958 na “Wisła”. Obecnie lokal posiada dwie części: część kawiarnianą - mieści się tu “Cafe” (do niedawna “Cafe-bar Le Folie”) z ogródkiem zlokalizowanym od ulicy Piastów i z wejściem od narożnika wspomnianych ulic - oraz restauracyjną “Dobra kuchnia” z wejściem od ul. Jagiellońskiej. Bibliografia: Marek Łuczak, “Szczecin. Śródmieście, Nowe Miasto”. Szczecin 2015. s. 544-546. Zdjęcia ze zbiorów Marka Łuczaka i Małgorzaty Frymus.